Z wizytą w Kolonii. Spacer po mieście z Leikami w plecaku
Krótki, wrześniowy wypad do Kolonii był doskonałą okazją do odpoczynku i przewietrzenia sprzętu foto. Co z tego wyszło? Zapraszam do obejrzenia galerii zdjęć.
Co zabrać ze sobą?
Standardowe pytanie, powracające jak bumerang przed każdym wyjazdem. Szczęśliwi ci, którzy mają jeden korpus i dwa obiektywy. U mnie „niestety” sytuacja wygląda inaczej. Analogi, cyfry, dalmierze, bezlustra – mam sporo sprzętu i wybór bywa trudny.
Po dłuższej chwili zastanowienia postawiłem, że zabiorę ze sobą dwie cyfrowe Leiki – M8 i M-P typ 240. Jadąc do Niemiec jeszcze nie wiedziałem, że będzie to mój ostatni wypad z M-P. Kilka tygodni później jej miejsce zajęła młodsza „siostra”, też z literką „P” w nazwie – M10-P.
Analogi zostały w domu. Doszedłem do wniosku, że chodząc po mieście nie będę chciał bawić się w zmiany filmów, itd. Uwielbiam fotografowanie na filmie, ale tym razem odpuściłem.
Obiektywy? Mam dwa podstawowe, które w 100% zaspokajają moje potrzeby. Leica Summicron 28 mm f/2 ASPH ver. II oraz Leica Summilux 50 f/1.4 ASPH. Idealne combo, niesamowicie uniwersalne, dające świetną jakość obrazka oraz przyjemność użytkowania. Do tego wyróżniające się niewielkimi wymiarami i niską wagą.
Pod body pełnoklatkowe, czyli M-P podpiąłem Summilux’a 50 mm, a pod M8 Sumicron’a 28 mm. Czyli w praktyce miałem do dyspozycji dwie ogniskowe: 50 i 35 mm (po przeliczeniu cropa z M8).
Köln
W ciągu kilku dni udało się „zaliczyć” większość atrakcji turystycznych. Pogoda dopisała – było ciepło i słonecznie.
Centrum miasta, zwłaszcza plac przy Katedrze św. Piotra i Najświętszej Marii Panny to idealny teren do ćwiczenia swoich umiejętności w street foto. Tłumy ludzi z różnych stron świata, dużo ciekawych elementów architektury – takie klimaty uwielbiają fotografowie uliczni, w tym ja.
Most Hohenzollernów to kolejny obowiązkowy punkt programu zwiedzania. Po przejściu na drugą stronę Renu powinnością każdego foto-turysty jest wykonanie standardowego, najbardziej rozpoznawalnego kadru z Kolonii. Tego, który jest symbolem miasta i znajduje się na wszystkich pocztówkach.
Odkrywanie miasta
Na zakończenie kilka kadrów ze spaceru po mieście. Uwielbiam odkrywanie nowych miejsc, szczególnie z Leiką w ręku.
Leica M-P:
Leica M8:
Cześć,
Kolonia to jest szczególne miejsce na świecie. My mamy w głowach genetycznie dziedziczony obraz Niemca-Prusaka pozbawionego polotu, fantazji i pozytywnych emocji. Mało który Polak ogarnia, jak bardzo Nadrenia, a w Nadrenii zwłaszcza Kolonia nie pasuje do tego głupiego stereotypu. Może dlatego nie ogarniamy, gdyż tam nie wystarczy przyjechać na wycieczkę lub w interesach. Trzeba w tym mieście pomieszkać, żeby je pojąć. Miałem ten zaszczyt i przyjemność przez w sumie prawie 10 lat i wciąż chętnie co jakiś czas tam zaglądam. Jest to prawdziwe serce świata, jak w miejscowym dialekcie, mocno różniącym się od normalnego literackiego Hochdeutsch, śpiewają tubylcy wypiwszy parę szklaneczek zimnego Kölscha. Dat Hätz vun der Welt jo dat is Kölle, dat Hätz vun der Welt dat schlät am Rhing. 🙂
Mają trzy rzeczy, które są jedyne na świecie i gdzie indziej drugich takich nie ma. Oczywiście Kölner Dom jest na pierwszym miejscu i nie trzeba tłumaczyć dlaczego. Zaraz po nim jest karnawał. Piąta pora roku, podczas której normalne mieszczańskie życie staje na głowie. Przez kilka dni nic innego się nie liczy oprócz wesołej zabawy. No i jest jeszcze drużyna piłkarska 1.FC Köln, która z powodzeniem łapie się do światowej czołówki w konkurencji miłości i wierności swoich kibiców, których jest niezliczone morze nie tylko w samej Kolonii, ale wszędzie w Niemczech i na całym świecie. Üvverall jitt et Fans vom FC Kölle. 🙂
Fajnych motywów fotograficznych można tam znaleźć bez liku. Oczywiście po obu stronach Renu od Niehl do Rodenkirchen i od Mülheim do Porz, ale nie tylko tam. Wszędzie jakieś się znajdą.
Tuż obok katedry jest miejsce, które powinien odwiedzić każdy miłośnik fotografii podczas pobytu w Kolonii, a mianowicie sklep Foto Lambertin, gdzie oprócz pełnego nowoczesnego asortymentu mają spory dział aparatów używanych. Można tam upolować prawdziwe skarby sprzed wielu lat, w tym różne używane Leiki oraz obiektywy i akcesoria do nich. Stan techniczny z reguły dobry albo jeszcze lepszy, a ceny w ramach rozsądku. Przepraszam za nachalną reklamę, ale mam uczuciowy stosunek do tego sklepu jak mało do którego innego. Tam właśnie 30 lat temu kupiłem swojego pierwszego Nikona F801S z AF Nikkorem 3,5-4,5/28-85, który do dzisiaj dobrze wygląda i dobrze działa. Drugi sklep tej samej firmy jest na Wallrafplatz, o kilkadziesiąt metrów dalej tuż za rogiem koło siedziby radia WDR. Tam także warto zaglądać. Od nich mam moją M10. 🙂
Kölle Alaaf! 🙂
Będąc kilka dni w Kolonii nie miałem oczywiście dobrze poznać miasta. Ale wystarczyło czasu na kilka foto-spacerów 🙂
Co do wspomnianych sklepów foto, to są to raczej miejsca nie do ominięcia, przynajmniej dla zapalonego „Lajkarza”. Warto wstąpić, żeby chociaż popatrzeć na sprzęty, które u nas są nieczęsto spotykane.
Kilka dni wystarczy do wstępnego zapoznania się z terenem, ale gorąco sugeruję wybrać się tam ponownie.
Oprócz trzech wyżej wymienionych „cudów świata” mają jeszcze wspomniane piwo Kölsch, które także jest inne od wszelkich innych piw. Pije się je jako napój orzeźwiający z cienkich wysokich szklaneczek 0,2 albo 0,4 litra. To gwarantuje, że zawsze będzie zimne, zanim zdążysz dopić do końca i oczywiście zaraz musisz zamówić następne. Nieobytego cudzoziemca poznaje się w Kolonii po tym, że zamawia on „Bitte ein Bier”. Prawdziwy koneser mówi „Bitte ein Kölsch”. 🙂
Na Lambertina być może się natknąłeś. Trudno tam nie trafić, bo jest to tuż obok katedry, pawilon przy schodach do dworca kolejowego. Nie sposób przejść obojętnie koło witryny, w której są wystawione te ich skarby. Przez wszystkie lata w Kolonii nosiłem tam filmy do wywołania i za każdym razem długo stałem z nosem przyklejonym do szyby wystawowej. Innym bardzo renomowanym sklepem jest Foto Gregor na Neumarkt. Też mają duży wybór dobrze zachowanych staroci. Bardzo brakuje mi takich specjalistycznych sklepów w Polsce. W Monachium jest jeszcze więcej tego rodzaju przybytków fotograficznej rozkoszy, ale to temat na inną opowieść.
Może uda się stworzyć praktyczny przewodnik po ciekawych, zagranicznych foto-komisach, które często mają ogromny wybór sprzętu w konkurencyjnych cenach. U nas rynek drogiego, można powiedzieć „ekskluzywnego” sprzętu foto dopiero się tworzy. Jest kilka adresów godnych polecenia, jednak będąc z wizytą w Kolonii, Monachium czy tak naprawdę w dowolnym, dużym niemieckim mieście – można znaleźć sklep-komis foto wypełniony po brzegi ciekawymi eksponatami.
Nie ma się co dziwić. W czasach, kiedy „oni” mieli M6, „u nas” standardem był Zenit.
Do miast niemieckich dołożyłbym Wiedeń i Westbahnhofstraße 🙂
A piwo jest rewelacyjne. 10/10. Kölsch to mocny argument, żeby odwiedzić Kolonię ponownie.