Sony FE 24-70 f/2.8 GMII (SEL2470GM2) – zbyt perfekcyjny zoom

Dzięki wakacyjnej akcji Cyfrowe.rent i Sony Polska miałem okazję przez weekend pobawić się, zupełnie za darmo, najnowszym profesjonalnym zoom-em do systemu FE. O uniwersalnym zakresie ogniskowych, ze stałym światłem f/2.8. Co z tego wyszło? Zapraszam do lektury wpisu.

Sony FE 24-70 f/2.8 GMII – po co to komu?

Od momentu wprowadzenia na rynek pełnoklatkowych bezlustekowców, Sony konsekwentnie rozbudowuje ofertę obiektywów z mocowaniem FE. Po 10 latach na rynku, system jest niezwykle bogaty we wszelkiej maści obiektywy i akcesoria. Każdy klient znajdzie dla siebie coś odpowiedniego. Są konstrukcje „kitowe”, przystępne cenowo, wybierane przez początkujących i amatorów. Dalej mamy szeroką ofertę ZEISS-a, z którym Sony podjęło współpracę wiele lat temu. Są nieźle wycenione szkła ze znaczkiem „G” na obudowie, będące przeważnie dobrym kompromisem między ceną a parametrami. Na szczycie oferty stoją bezkompromisowe konstrukcje serii G-Master, wyróżniające się pod względem możliwości i … ceny.

Tak się złożyło, że w połowie lipca, trafił w moje ręce jeden z najlepszych zoom-ów ze stajni Sony. O najbardziej użytecznym zakresie ogniskowych, ze stałym światłem f/2.8, z dopiskiem GMII.

Mogłem przekonać się, po co Sony wypuściło drugą wersję 24-70 mm G-Master, skoro pierwsza była rewelacyjna?

Waga i wymiary

No właśnie. Waga wersji GMII względem GMI zmniejszyła się o ok. 200 gram. Wiem, że pozornie to nieduża różnica. Ale bezpośrednie porównanie obiektywów nie pozostawia złudzeń. Te 200 gram czuć i to bardzo. Do tego znacznie zmniejszyła się długość obiektywu. Te niewielkie różnice, w praktyce okazują się bardzo istotne. Całodniowe fotografowanie z podpiętym 24-70 GMII jest mniej męczące i wymagające, porównując do poprzednika.

Ciężko w dzisiejszych czasach poprawić jakość obrazu, ale zachowanie doskonałych parametrów przy zmniejszeniu masy i rozmiarów to duży krok naprzód.

Jakość obrazu – absolutna

Oceniając obrazowanie Sony 24-70 f/2.8 GMII ciężko napisać coś odkrywczego. Jakość generowanego obrazu mogę opisać jednym słowem – „absolutna”. Idealnie ostro jest na 24 i 70 mm, od środka do brzegów kadru, od f/2.8 do f/22. Praca pod światło – wzorowa. Wady optyczne? Brak. A nawet, jeżeli byłyby jakiekolwiek, to sprawę załatwi oprogramowanie aparatu. W nowych puszkach Sony, z pozycji menu wybieramy sobie korekcję aberracji chromatycznej, winietowania, dystorsji. Bokeh jest bardzo „gładki”, poprawny, ale zupełnie pozbawiony charakteru.

Oglądając w powiększeniu zdjęcia z 24-70 GMII nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ta perfekcyjna jakość zdjęć jest nie tylko wynikiem pracy układu optycznego, ale również elektroniki aparatu wstępnie obrabiającej wygenerowany plik. Nie mam żadnych dowodów potwierdzających moje przypuszczenia, ale mam wrażenie, że coś jest na rzeczy.

Wady

Doszukałem się trzech wad najlepszego zoom-a od Sony. Pierwsza z nich to cena. Okolice 10.000 zł to bardzo dużo, aczkolwiek konkurencja w postaci Canon’a czy Nikon’a potrafi być droższa. Jeszcze 5-10 lat temu za te pieniądze można było zbudować cały system, dzisiaj wystarczy na zakup jednego, dobrego szkła. No cóż, inflacja, zerwane łańcuchy dostaw, itd…

Wada numer dwa to jakość zastosowanych materiałów, co bezpośrednio przekłada się na wrażenia z użytkowania. Nie zrozumcie mnie źle, staranność montażu jest bardzo dobra, wszystko działa tak, jak powinno. Ale obudowa zrobiona jest z plastiku, takiego samego jak najtańsze obiektywy za kilkaset złotych.

Ja wiem, że walcząc z wagą inżynierowie musieli pójść na kompromisy i poszukać jak najlżejszych materiałów. Ale pracując tym obiektywem ma się wrażenie, jakby się robiło zdjęcia szkłem „kitowym”.

Wada numer trzy to przełącznik „smooth-tight” na obudowie, który zmienia opór pracy pierścienia zmiany ogniskowej. W położeniu „smooth” obiektyw wysuwa się i wsuwa pod swoim ciężarem, zoom-owanie odbywa się bez żadnego oporu. W pozycji „tight” trzeba użyć sporo siły, żeby zmienić ogniskową. Osobiście nie podpasowało mi ani jedno, ani drugie ustawienie. Chciałbym, żeby zamiast tego przełącznika opór, jaki stawia pierścień ogniskowej, był wyśrodkowany.

Super-szybki autofocus

AF działa niesamowicie szybko. To zapewne zasługa zastosowania nowego silnika liniowego, który dużo szybciej, a przy tym niezwykle precyzyjnie ustawia ostrość. Moje 24-105 mm f/4 G, którego używam od kilku lat do filmowania, działa dużo wolniej. Bezpośrednie porównanie daje obraz tego, jaki podstęp poczyniła technika w ciągu zaledwie kilku lat.

Brak wad to również wada

Oceniając subiektywnie Sony 24-70 mm f/2.8 GMII można stwierdzić, że jest to obiektyw niemalże idealny. Generuje niesamowicie ostry obraz, pracuje niezwykle szybko i niezawodnie. A to wszystko przy zredukowanej do minimum wadze i niewielkich rozmiarach. Jako narzędzie pracy reportera albo fotografa ślubnego zapewne będzie niezastąpiony.

Ale nie jest to propozycja, na którą mógłbym się skusić. Brakuje mi w nim „tego czegoś”, tej małej niedoskonałości, charakteru, plastyki. Czegoś, co czyni zdjęcia niepowtarzalnymi. Mając 10.000 do wydania na obiektyw, poszukałbym raczej czegoś ciekawego w ofercie ZEISS-a.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments