Leica M – wszystko o: ustawianiu ostrości
Jak wygląda życie z Leiką M? Czy ręczne ostrzenie dalmierzem jest łatwe i szybsze od autofocus’a? Czy pozostaje raczej upierdliwym reliktem przeszłości? W tym wpisie postanowiłem podzielić się swoimi doświadczeniami.
Jak wygląda ustawianie ostrości w aparacie Leica M?
Generalnie, we wszystkich aparatach Leica M wyposażonych w system dalmierza, mamy do dyspozycji celownik pokazujący ramki umożliwiające kadrowanie i jasny prostokąt po środku. W tym prostokącie widać dwa, przesunięte względem siebie, półprzezroczyste obrazy. Cała zabawa polega na tym, żeby te obracając pierścieniem ostrości na obiektywie doprowadzić do sytuacji, w której te obrazy nałożą się. Wtedy, wprawiając w ruch mechanizm migawki, powstanie ostre zdjęcie. Oczywiście zakładając, że układ obiektyw-korpus są względem siebie skalibrowane.
Czy ostrzenie za pomocą dalmierza jest łatwe?
I tak, i nie.
Przesiadając się z nowoczesnego aparatu z szybkim i pewnym układem AF, trzeba się przyzwyczaić do ostrzenia ręcznego. Wiem z doświadczenia, że opanowanie tej umiejętności wymaga praktyki i zajmuje trochę czasu. Dlatego trzeba najpierw trochę potrenować, żeby nabrać względnej pewności.
Czy ręczne ostrzenie jest szybsze i pewniejsze niż używanie autofocusa?
Takie opinie czasem można wyczytać na forach internetowych. Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: nie. Obecnie układy AF są bardzo szybkie i właściwie doskonale odczytują intencje użytkownika. Zwłaszcza biorąc pod uwagę jak działają w najnowszych bezlusterkowcach. Potrafią wykrywać oczy ludzi i zwierząt, śledzić w kadrze właściwie dowolne elementy. Ilość trybów pracy, dodatkowych opcji budzi podziw i powoduje, że czasem ciężko jest to wszystko ogarnąć. Również problemy z front- i backfocus’em zostały rozwiązane przez „łapanie” ostrości bezpośrednio na matrycy.
Ostrzenie ręczne przy użyciu dalmierza ma jedną zaletę. Daje 100% kontrolę nad procesem ostrzenia, chociaż w praktyce ta kontrola obarczona jest dużym ryzykiem błędu ludzkiego oka.
Oczywiście są „magicy”, którzy opanowali ostrzenie ręczne w takim stopniu, że są w stanie lepiej to robić niż najnowsze algorytmy SONY, jednak dla zwykłego zjadacza chleba AF będzie rozwiązaniem po prostu pewniejszym i bardziej przyjaznym. Pozostaje pytanie, czy tego właściwie chcemy, ale to już temat na inny wpis.
Jakie są sposoby na ustawianie ostrości w systemie Leica M?
Można korzystać z układu dalmierza i za każdym razem ustawiać ostrość. Istnieje również tzw. ostrzenie strefowe. Wykorzystując tą metodę, tylko raz ustawiamy pierścień ostrości i nie ruszamy nim później, robiąc zdjęcia. W praktyce wygląda to tak, że przymykamy przysłonę do wartości f/8 – f/16 i ustawiamy ostrość odczytując wartości z podziałki narysowanej na obudowie obiektywu.
I tak, korzystając np. z obiektywu 28 mm, ustawiając przysłonę na f/8, możemy uzyskać ostrość obrazu w zakresie od ok. 1.7 m do nieskończoności. Taki zakres wartości pozwala nam swobodnie fotografować bez zamartwiania się, że obraz będzie rozmyty.
Oczywiście ostrzenie strefowe najlepiej sprawdza się, jeżeli mamy do czynienia z obiektywami szerokokątnymi. Dla dłuższych szkieł – 75 czy 90 mm zakres ostrości, nawet na f/8 czy f/16 jest dużo mniejszy.
W praktyce uprawiając np. fotografię uliczną z wykorzystaniem ostrzenia strefowego musimy pamiętać o wybraniu względnie szerokiego obiektywu, najlepiej 28 lub 35 mm, żeby głębia ostrości była jak najmniejsza. W korpusie ustawiamy stosunkowo krótki czas migawki, żeby uniknąć rozmycia obrazu, co wymusza to ustawienie wysokiego ISO, często w okolicach 1600.
Czy można sobie jakoś pomóc ustawiając ostrość w Leice M?
Tak. Leica oferuje dodatkowe akcesoria, które powodują, że ostrzenie jest bardziej przyjemne. Są specjalne, nakręcane lupy powiększające (1,25x i 1,4x) poprawiające pracę zwłaszcza z dłuższymi ogniskowymi. W cyfrowych body od M240 wzwyż mamy układ LiveView razem z FocusPeaking. Więc możemy używać takiego zestawu jak zwykłego bezlusterkowca, co jest doskonałą opcją w pracy np. z ogniwskową 90 mm. Są również dopinane, akcesoryjne wizjery elektroniczne – EVF2 dla M240 i VisioFlex dla M10.
Jeżeli mamy sprawny zestaw korpus-obiektyw, a mimo to nie możemy ustawić ostrości, polecam zapisać się na wizytę u okulisty. Odpowiednio zdiagnozowana wada wzroku pomoże dobrać soczewki korygujące, oryginalne od Leica, które montuje się na wizjer.
Czy łatwość ostrzenia każdą Leicą M jest taka sama?
Nie. Generalnie z analogowymi korpusami jest łatwiej. Na filmie nie widać delikatnych przesunięć ostrości. Mówi się, że „film wybacza więcej”, niż cyfrowa matryca, która wymaga bardzo precyzyjnego wyostrzenia obrazu.
Z cyfrówek najwygodniej pracuje się z M8, która ze względu na wielkość matrycy APSH (crop x 1,3) ma nieco inną konstrukcję układu dalmierza i pracuje się z nią przyjemniej niż z innymi cyfrowymi body: M9, M240 czy M10.
Jak wygląda ostrzenie z dłuższymi ogniskowymi?
Niezbyt ciekawie. Im dłuższa ogniskowa i większy otwór przysłony, tym większa głębia ostrości i tym trudniej precyzyjnie nałożyć na siebie obrazy w okienku widocznym w wizjerze. Przy 50 mm jest jeszcze ok, ale z ogniskową 90 mm pracuje się już stosunkowo trudno.
Dlatego planując zakup obiektywu 75 czy 90 mm niekoniecznie należy szukać najjaśniejszej opcji. Summicron f/2 będzie oczywiście dobrym zakupem, ale Summarit f/2.5 okaże się łatwiejszy w codziennym użytkowaniu, ze względu na mniejszą głębię ostrości, a także mniejsze wymiary i wagę.
Biorąc pod uwagę powyższe rozważania, Leica wypuściła obiektywy 75 mm f/1.25 i 90 mm f/1.5 stosunkowo niedawno, rekomendując użytkownikom używane podczas ostrzenia LiveView lub po prostu podpięcie tych szkieł do bezlusterkowca serii SL. Ostrzenie tak długimi i jasnymi konstrukcjami jest po prostu bardzo trudne.
Na zakończenie
Nie ma się co oszukiwać. Ręczne ustawianie ostrości nie jest łatwe, lekkie i przyjemne. Żeby zrobić ostre zdjęcie na otwartej przysłonie trzeba się trochę natrudzić, skoncentrować, precyzyjnie obracając pierścień ostrości na obiektywie.
Można powiedzieć, że jest to największa wada Leiki M, a jednocześnie największa zaleta. Mając świadomość, że musimy włożyć sporo wysiłku w obsługę zestawu korpus-obiektyw, robimy mniej zdjęć. A to znów przekłada się na bardziej przemyślane, lepiej skomponowane kadry. Brak układu AF włącza myślenie. I o to chodzi.
Zdjęcie z nagłówka artykułu pochodzi z materiałów reklamowych marki Leica.
Fajnie napisane. Ja z AF zrezygnowałem już jakiś czas temu i w zasadzie z AF tylko Ricoh mi został. A7 kupiłem specjalnie do starych szkieł manualnych.
Ostrzenie dalmierzem jest dla mnie szybkie, nawet bardzo, ma jednak wadę – poziome kreski i jednolite powierzchnie. Poza tym uwielbiam i to był powód, dla którego wybrałem M. Nie jest to dla mnie pierwszyzna, FEDy, Zorki się miało 😉
Ponad dwa lata temu, kiedy miałem okazję kupić właściwie każdy aparat, pomyślałem o Leice, o której zawsze marzyłem. Stanęło na tym, że postanowiłem przyjrzeć się modelowi M typ 240. Chyba z tydzień spędziłem śledząc zdjęcia na grupach lajkowskich na FB i się zwyczajnie wystraszyłem. Grubo ponad połowa zdjęć była nieostra 🙁 A ja lubię płytką głębię ostrości i fokusowanie na stałe z przysloną f8 lub wyższą nie wchodziło w ogóle w rachubę. Zmieniłem zdanie i kupiłem Q2, ale do pomysłu lipna Mki na pewno jeszcze wrócę. Pozdrawiam.
Fakt. Leica M jest „trudnym” aparatem. Trzeba się trochę namęczyć, żeby zrobić zdjęcie i to jest fajne! Ale całkowicie rozumiem decyzję o zakupie Q. Sam oprócz M-ek mam SONY A7 IV jako nowoczesny kombajn do wszystkiego 🙂
Tylko, że ja nie chciałem posiadać kombajnu 🙂 W Q2 urzekło mnie to, że w porównaniu do pierwszej wersji odjęli kilka przycisków i wycięli wszystkie porty. No która firma tak robi?! 🙂 A szeroka stałka ( powiedzmy, że szeroka, bo dla mnie idealna wartość, to 24 mm ), była wartością dodatnią. W życiu mi się nie robiło tak fajnie zdjęć, jak teraz tym Q2, i po latach w końcu zacząłem mieć z tego frajdę.
No właśnie. Też tak mam, że fotografuję różnymi aparatami. Sony, Nicon, Canon, Fuji, itd… Ale największą frajdę sprawia mi używanie Leiki. Nie oszukujmy się – w dzisiejszych czasach każdy aparat jest doskonały. Tylko że Leica ma w sobie „to coś”. I nie mam tu na myśli tylko M-ek, ale też Q czy SL.
Miałem kiedyś w ręku Q, Q2 niestety nie, ale kiedyś kupię 🙂 Pozdrawiam!