Helios 44 i swirly bokeh – sposób na ciekawe rozmycie tła

Z terminem „swirly bokeh” spotkałem się po raz pierwszy kilkanaście lat temu. I to spotkanie było dla mnie przełomowe, z punktu widzenia późniejszych wyborów sprzętowych.

Ale o co chodzi?

„Swirly bokeh” to specyficzne, „zakręcone” rozmycie tła, które jest możliwe do uzyskania w przypadku niektórych obiektywów stałoogniskowych, w specyficznych sytuacjach. Wspomniane rozmycie tła wynika z niedoskonałej konstrukcji optycznej i jest zasadniczo postrzegane jako wada. Ale jest też często pożądanym efektem, który dodaje zdjęciu niespotykanego wyglądu.

Wszystko zaczęło się jeszcze w XIX wieku, od konstrukcji Pana Maximiliana Petzval’a, opartej o 4 soczewki. Poniższa ilustracja przedstawia przekrój obiektywu:

Schemat obiektywu oryginalnego (1857) i po usprawnieniach (1863) – fot.: Wikipedia.
Dwie soczewki z przodu, dwie z tyłu, w środku przysłona.


Obiektyw Petzval’a powstał w 1840 roku, jako efekt obliczeń matematycznych, a nie jak do tej pory, losowych prób łączenia różnych soczewek. Maksymalnie otwarta przysłona f/3.7 przy ogniskowej ok. 100 mm kwalifikowała ten sprzęt jako idealne narzędzie do portretów. Ostrość w centrum była przyzwoita, ale drastycznie pogarszała się przy brzegach. Pojawiało się również rozmycie tła o kolistym kształcie, które dzisiaj identyfikuje się jako „swirly bokeh”.

Król swirly bokeh – Helios 44

Najtańszym sposobem, żeby poczuć magię zakręconego bokeh-u jest zakup poczciwego Heliosa 44. Jest on bardzo popularny w Polsce, ponieważ był oferowany z radzieckimi aparatami Zenit jako obiektyw standardowy. Ogniskowa – 58 mm. Maksymalny otwór przysłony – f/2.

Warto wspomnieć, że Helios 44 był produkowany bardzo długo, bo od 1958 do 1999 roku. Jest to kopia niemieckiego Biotara 58 f/2, czyli mamy tutaj układ 6-soczewkowy. Przez lata radzieccy konstruktorzy dokonywali drobnych modyfikacji. Kolejne wersje są oznaczone odpowiednio: 44-2, 44-3, 44-4, 44-5, 44-6 i 44-7. Im wyższy numer na końcu, tym nowszy „wypust”, charakteryzujący się lepszą rozdzielczością optyczną. Mocowanie standardowe to M42, ale były produkowane egzemplarze z bagnetem Pentax K oraz Zenit-D.


Zaletą Heliosa jest niska waga (ok. 300 gram) i niewielkie wymiary. A także uniwersalna ogniskowa, bliska standardowym 50 mm. Jakość wykonania i zastosowane materiały – typowe dla radzieckich konstrukcji. Nie ma co oczekiwać cudów.

Skąd wziąć Heliosa 44?

Można oczywiście kupić na którymś z popularnych serwisów ogłoszeniowych. Ceny są różne i zależą głównie od stanu obiektywu. Ładne sztuki mogą kosztować nawet kilkaset złotych. Dostępność jest bardzo dobra. Możemy wybierać z kilkuset egzemplarzy wystawionych do sprzedaży na polskich portalach ogłoszeniowych.

Kolejną opcją jest przejrzenie szafek w starych meblach dziadków lub rodziców. Jeżeli znajdziemy w nich dawno zapomnianą lustrzankę Zenit-a, to na 99% będzie do niej przykręcony Helios 44. Ja w ten sposób pozyskałem niezniszczony egzemplarz, który posiada oznaczenie 44-4.

Jak uzyskać swirly bokeh?

Nie każde zdjęcie zrobione Heliosem będzie miało zakręcony bokeh. Żeby uzyskać pożądany efekt trzeba się postarać. Muszą być spełnione następujące warunki:

  • Otwarta przysłona
    Wiadomo, musimy mieć rozmyte tło, także najlepiej robić zdjęcia na f/2 lub co najwyżej delikatnie przymknąć przysłonę. Będzie wtedy sporo mydła, niski kontrast i słaba ostrość, ale trudno.
  • Fotografowany obiekt w centrum
    Z jednej strony obiektyw jest najostrzejszy w centrum, z drugiej – zależy nam na równym, kolistym rozmyciu dookoła.
  • Kontrastowe, zróżnicowane tło
    Jeżeli mamy jednolite, jednokolorowe tło, swirly bokeh będzie mało wyraźny, albo nawet niewidoczny. Najlepiej mieć w tle np. drzewo pełne liści, przez które przebija się światło. Albo różnobarwną ścianę.
  • Odpowiednia odległość obiektu od tła
    Obiektyw musi znajdować się w niewielkiej odległości od fotografowanego obiektu, a ten w odpowiedniej odległości od tła.

Jak nie Helios 44 to co?

  • Helios 40-2 85 mm f/1.5
    Dłuższa ogniskowa + lepsze światło = bardziej rozmyte tło. Portretowa wersja radzieckiego Heliosa jest ciężka, bo wykonana ze szkła i metalu. Do tego bardzo toporna. Najpopularniejsze mocowanie M42, czyli możemy podpiąć do dowolnego bezlusterkowca. Występuje również z bagnetem Nikon F i Canon EF. Jakość wykonania i dopracowania detali – taka sobie. Całość sprawia przeciętne wrażenie. Helios 40-2 jeszcze lepiej „kręci tło” niż wersja 44, jest również bardziej mydlana przy maksymalnie otwartej przysłonie. Przymknięcie do f/2 czy nawet f/4, co prawda poprawia ostrość i kontrast, ale obraz nadal pozostawia wiele do życzenia.
    Obiektyw można znaleźć na popularnych serwisach ogłoszeniowych. Ceny wahają się od 1500 do 2000 zł za nowe egzemplarze sprowadzone z Rosji. Konstrukcja optyczna starych i nowych Heliosów jest taka sama. Jedyną istotną zmianą była modyfikacja obudowy. Trzeba wspomnieć również o dużym rozrzucie jakościowym poszczególnych egzemplarzy.
  • Cyklop 85 mm f/1.5
    Jest to właściwie Helios 40-2, tylko bez mechanizmu przysłony. Nie można go „przymknąć”, trzeba korzystać z maksymalnego otworu, czyli f/1.5. Dla majsterkowiczów jest możliwość zrobienia sobie przysłony, np. docinając odpowiednio kawałek kartonu i montując za soczewkami.
    Obiektyw stosowany standardowo w radzieckich noktowizorach. Mocowanie M42, czyli wymaga dokupienia prostej przejściówki, żeby bawić się nim na dowolnym bezlusterkowcu. Daje takie same efekty, jak Helios 40-2. Kosztuje połowę jego ceny.
  • Leica Summarit 50 mm f/1.5
    Przechodzimy od topornych, radzieckich konstrukcji, do wyrafinowanych instrumentów optycznych legendarnej marki Leica. Summarit 50 f/1.5 był produkowany w latach 1949-1960. Zastąpiony przez Summilux-a, który był bardziej dopracowanym, ostrzejszym obiektywem.
    Summarit daje charakterystyczne, nerwowe rozmycie tła, które w specyficznych warunkach może być zakręcone, w stylu Heliosa 44. Jakość wykonania typowa dla niemieckiej marki, ale szukając ciekawego egzemplarza należy zwrócić uwagę na stan soczewek. Są wykonane z wyjątkowo miękkiego szkła i po latach czyszczenia są zwyczajnie porysowane, albo zmatowione. Ceny zaczynają się od ok. 600 Euro za wersje z mocowaniem LTM, do 2000 Euro za idealne sztuki z mocowaniem Leica M.
  • Carl Zeiss Biotar 75 mm f/1.5
    Obiektyw – legenda. Jego twórcą był Willi Merté, który obliczył konstrukcję w 1927 roku, w układzie „podwójnego Gauss-a”. Daje niesamowite efekty rozmycia tła. Mocowania: Exacta / M42. Można go podpiąć przez odpowiednią przejściówkę do każdego bezlusterkowca. Czasem pojawia się w ogłoszeniach sprzedaży w Polsce, ale lepiej zacząć poszukiwania od wizyty na Ebay.com. Ceny? Od ok. 6.000 zł w górę i taniej nie będzie.
  • New Petzval 58 Bokeh Control Art Lens
    Nowoczesna interpretacja obiektywu Petzval’a z XIX wieku. Całkowicie odjechany obiektyw, który idealnie nadaje się do eksperymentowania z rozmyciem tła. Posiada pokrętło – „Bokeh Control Ring”. Ogniskowa 58 mm, f/1.9, mocowanie lustrzankowe Canon EF albo Nikon F. Czyli przez przejściówkę mocujemy do każdego bezlusterkowca. Ma totalnie odjechany wygląd i kosztuje 850 Euro. Mam nadzieję, że wpadnie kiedyś w moje ręce!
New Petzval 58 Bokeh Control Art Lens. Złoty korpus nawiązuje do oryginalnej XIX-wiecznej konstrukcji Petzval’a. Metalowe elementy widoczne na zdjęciu są wsuwane w tubus – pozwalają na zmianę przysłony, od f/1.9 (największy otwór) do f/22 (najmniejszy). Zakręcenie bokeh’u regulujemy specjalnym pokrętłem. Fot.: lomography.com

Oczywiście szukając obiektywu generującego zakręcone rozmycie tła można trafić również na inne, mniej popularne konstrukcje, które są często różnego rodzaju przeróbkami standardowych obiektywów fotograficznych, czy innych instrumentów optycznych (np. obiektywów do projektorów).

Jak swirly bokeh zmienił mój sposób myślenia?

Zabawa starym Heliosem dała mi nie tylko dużo frajdy, ale również skłoniła mnie do głębszych przemyśleń na temat używanego sprzętu foto. Wcześniej, wybierając obiektyw, brałem pod uwagę jego ostrość, rozdzielczość, jakość generowanego obrazka. Helios pokazał mi, że są rzeczy ważniejsze od wyśrubowanych parametrów technicznych. Liczy się styl, unikalny sposób generowania zdjęć, ich wyjątkowy charakter. Zacząłem eksperymentować, bawić się sprzętem, a nie spinać tym, czy zdjęcia są ostre na rogach, czy nie.

Was również zachęcam do eksperymentowania, do wynajdywania nietypowych obiektywów, które dają często nieprzewidywalne efekty, a przy tym mnóstwo radości z odkrywania nowych zakątków fotografii. Czasem zamiast kolejnej, doskonałej optycznie Sigmy, Sony czy Nikkora warto zapiąć do body jakiś radziecki wynalazek i pójść do ogrodu.

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Riccardo
Riccardo
1 rok temu

Uwielbiam Heliosy, mam 3 – 44-2, 44-3 Belomo (świetny!) i oczywiście 44-4. Bardzo dobrze sprawują się w macro, do Sony mam przejściówkę z helicoidem. Z ciekawych ruskich szkieł są jeszcze Zenitary – niesamowicie ostry i ładnie rysujący 50/1.7 (można go też trafić z kwadratową przysłoną); plastikowy, tandetnie wykonany, ale super ostry i ładnie oddający kolory m2s, z min ostrością od 30 cm. Te Zenitary to bardzo niedoceniane szkła, a szkoda. Chociaż ten 1.7 w sumie rzadko bywa i jest drogawy. No i wisienka na torcie, ale już produkcji DDR – Carl Zeiss Jena Pancolar 50/1.8. Ten kręci umiarkowanie, ale ma piękne rozmycie, zwłaszcza świateł. Tutaj link do światełek (to zdjęcie i poprzednie dwa). A tutaj plastikowy Zenitar m2s.