Pieniny, Leica i Ricoh

Wakacje w Pieninach. Brzmi całkiem ciekawie, zwłaszcza dla fotoamatora, który musi wykorzystać urlop łącząc chodzenie po górach z fotografowaniem.

Był taki czas, kiedy nosiłem ze sobą lustrzankę i zestaw szkieł. Podejrzewam, że tak robiło większość ambitnych amatorów fotografii urlopowej. Plecak ważył 25 kg i… na szczęście te czasy przeszły do historii.

Czym fotografować?

Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Ja przeszedłem drogę od lustrzanek, przez bezlusterkowce do dalmierza i aparatu kompaktowego. I tak, moim zestawem na Pieniny została Leica M z Cronem 50 mm oraz Ricoh GRIII. Nietypowe połączenie, aczkolwiek nie pozbawione sensu. Ricoh, zwany przeze mnie „Riko”, daje ekwiwalent 28 mm, czyli znanej i lubianej przeze mnie ogniskowej. Do tego coś węższego, czyli nieśmiertelna 50-tka i mamy zestaw marzeń.

Ricoh GRIII to niesamowity aparat. Chciałbym mu poświęcić oddzielny wpis, ale kilka zdań napiszę tutaj. Kompaktowa, solidna konstrukcja, śmiesznie małe rozmiary i szybkość działania zrobiły na mnie wrażenie. Do tego niesamowicie dobry obrazek, stabilizacja matrycy i dotykowy ekran. Czego chcieć więcej? Ano, jak dla mnie menu jest zbyt skomplikowane i nieczytelne. Mając ten aparat nigdy nie doszedłem do takiego stopnia wtajemniczenia, żeby swobodnie obsługiwać wszystkie funkcje aparatu. Może za bardzo przyzwyczaiłem się do Leiki, gdzie menu jest maksymalnie uproszczone, a wszystko ustawia się na korpusie i obiektywie. Pomijając jednak niedogodności muszę uczciwie przyznać, że GRIII jest świetny i mógłbym go mieć jako jedyny aparat do codziennego fotografowania.

Leica M i Summicron 50 f/2 to klasyka, której nie trzeba przedstawiać. Nie jest to może setup dla fanów fotografii krajobrazowej, ale w końcu aparat to tylko narzędzie. Liczy się efekt, a ten Leica daje oczywiście bardzo dobry. No i jest w miarę lekka i kompaktowa, co znacząco poprawia komfort użytkowania nie tylko na ulicy, ale również w mieście.

Same Pieniny idealnie nadają się na letni wypoczynek. Przerażająca jest tylko liczba turystów. Dlatego warto rozważyć szlaki wytyczone przez naszych południowych sąsiadów. O ile po stronie Polskiej aż się ugina od ludzi, słowackie szlaki często świecą pustkami, a są równie urocze.

Najciekawsze zdjęcia można zrobić, zgodnie z zasadami, wcześnie rano i wieczorem. Są podobno ambitni wycieczkowicze, którzy na urlopie potrafią wstać o 4 rano, żeby uchwycić poranne mgły. Ja do takich nie należę, dlatego zostaje mi „łapać” widoki w najbardziej niekorzystnym, dziennym świetle.

Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Riccardo
Riccardo
2 lat temu

Ja też noszę czasem Ricoha (GR2) jako szeroki kąt. Często kończy się to tym, że Ricoh cały czas w łapie, a A7 w plecaku 😉