Leica M8.2 – najkrócej produkowany aparat serii „M”

Cyfrowa rewolucja nie była dla Leiki łatwym okresem w historii. Borykające się z problemami finansowymi przedsiębiorstwo twardo trzymało się tego, co potrafiło najlepiej – produkcji analogowych aparatów dalmierzowych.

Marka z Wezlar wiedziała, że musi włożyć cyfrową matrycę do modelu „M”. W przeciwnym razie, całkiem prawdopodobne było widmo bankructwa. W takich okolicznościach powstawała Leica M8.

Na temat M8 napisałem dwa obszerne wpisy – zapraszam serdecznie do lektury:

W tym wpisie chciałbym napisać nieco więcej na temat zmodernizowanego wariantu modelu M8, czyli M8.2, na podstawie tekstu z magazynu LFI (7/2008).

Leica Fotografie International (LFI) – 7/2008

DEAR READER,
Welcome to our Photokina issue. The plan was to have you holding this copy of LFI a week ago, but then you would have missed out some key information…

Leica Fotografie International (LFI) – 7/2008

Tak zaczynał się redakcyjny „wstępniak” numeru 7/2008 firmowego magazynu LFI. Spóźnione wydanie periodyku, było związane z corocznymi targami Photokina w Kolonii, na których producenci z całego świata prezentowali najnowsze rozwiązania ze świata fotografii. Hitem na stoisku Leiki była średnioformatowa lustrzanka S2, z którą firma wiązała spore nadzieje na podreperowanie sytuacji finansowej. W cieniu tej premiery pojawiło się jeszcze kilka istotnych nowości związanych ze „starym, ale jarym” systemem „M”.

Zaprezentowano nowe, jasne obiektywy szerokokątne – Summilux-M 21 i 24 mm, które idealnie komponowały się z nowym, szerokokątnym wizjerem wpinanym w sanki lampy błyskowej. Mniej zamożni miłośnicy Leiki M mogli podziwiać nowego Elmara-M 24 mm f/3.8 ASPH. Bardziej zamożni – zmodernizowaną wersję Noctilux-a – 50 mm f/0.95 ASPH.

Wszystkie nowe szkła zostały dostosowane do cyfrowej matrycy Leiki M8, która w ulepszonej formie nazwanej M8.2, była ozdobą stoiska na targach Photokina 2008.

Leica M8.2 to najkrócej produkowany model serii „M”. Zaprezentowana jesienią 2008 roku, doczekała się następcy (M9) już rok później. Niecałe 12 miesięcy to wyjątkowo skromny staż rynkowy, zwłaszcza biorąc pod uwagę historię marki i jej filozofię niezbyt częstych rewolucji w ofercie.

Krótka produkcja oznacza, że do klientów trafiło niewiele egzemplarzy. Zwłaszcza jesienią 2009 roku, po premierze M9, nowe egzemplarze M8.2, kosztujące 5.000 Euro, długo zalegały na półkach autoryzowanych sprzedawców. Z obecnego punktu widzenia, M8.2 jest ciekawym aparatem z ogromnym potencjałem wzrostu wartości. Jeszcze kilka lat temu można go było kupić za niewiele ponad 6.000 zł. Obecnie ceny wystrzeliły w górę, „doganiając” cenione M9 i M typ 240. Przy czym nie ma wielu ofert sprzedaży na rynku wtórnym. W Polsce częściej można zobaczyć zorzę polarną, niż Leikę M8.2 na sprzedaż.

Zmiany, zmiany, zmiany…

It’s more discreet, more intuitive, more robust, more M-like; this is how Leica’s marketing department sums up the difference between the Leica M8.2 and M8.

Leica Fotografie International (LFI) – 7/2008

W praktyce zmian było niewiele i miały one wyłącznie kosmetyczny charakter. Wersja czarna otrzymała malowane na czarno sanki lampy błyskowej i czarne tło loga „Leica” z przodu. Wersja srebrna charakteryzowała się tradycyjnym logotypem z czerwonym tłem.

Zmienił się mechanizm migawki. To, co obecnie jest dla mnie ogromną zaletą Leiki M8, czyli solidne „brzdęknięcie” w momencie wykonania zdjęcia, zostało mocno wyciszone. Minimalny czas otwarcia migawki zwiększył się do 1/4000 sekundy (z 1/8000 w przypadku M8). Czas synchronizacji z lampą z 1/250 zwiększył się do 1/180 sekundy.

As long as we hold the exposure button down no one will hear a sound. Only at the moment of release will the shutter give off a bit of clunk, which is easily muted when you cover the camera with your coat.

Leica Fotografie International (LFI) – 7/2008

Wspaniale opisany „workflow” pracy z Leiką M8.2. Jako przykład na wyciszenie mechanizmu migawki jest podane odpuszczenie przycisku, zakrywając aparat płaszczem. Czytając tego typu „rady”, mam szczerą ochotę kupić długi płaszcz. I Leikę M8.2 – oczywiście!

Also new to the programme: auto ISO. As you can imagine, auto ISO will automatically adapt the sensor’s sensitivity to the lightning – or to the set combination of speed and aperture.

Leica Fotografie International (LFI) – 7/2008

To, co dzisiaj jest całkowicie naturalne, wtedy było absolutną nowością. W artykule opisującym wszystkie innowacje wprowadzone wraz z prezentacją M8.2, poświęcono cały akapit na dokładne wytłumaczenie czytelnikom działania „auto ISO”.

Here’s a question: What’s replacing the M8’s 1/8000 sec on the shutter speed dial? It’s a red 'S’ next to the red 'A’. This 'S’ stands for – no, not shutter speed priority, but – 'snapshot mode’, i.e., the all-around carefree mode.

Leica Fotografie International (LFI) – 7/2008

Mając na pokładzie funkcję „auto ISO” konstruktorzy Leiki poszli krok dalej – stworzyli „snapshot mode”, który z założenia miał być pewnego rodzaju trybem automatycznym. Po ustawieniu „S” aparat sam dobiera balans bieli, ISO i czas ekspozycji. Oczywiście po wcześniejszym, ręcznym ustawieniu przysłony, i ostrości na obiektywie.

To ensure it’s totally idiot proof, the „S” mode comes with a water-proof quick-start guide for the back trouser pocket. It uses a 28 mm lens as an example, since it’s wide angle lenses that will soon crown this maverick, point-and-shoot approach will success.

Leica Fotografie International (LFI) – 7/2008

Z dzisiejszego punktu widzenia, tryb „S” był nieco karykaturalną próbą dogonienia japońskiej konkurencji, która co chwila wprowadzała nowinki, będące konsekwencją szybkiego rozwoju elektroniki. Podjęto próbę uproszczenia obsługi cyfrowej Leiki M. Takie podejście zostało zarzucone przy konstruowaniu następny – M9. „Snapshot mode” jest czymś charakterystycznym tylko dla małoseryjnego M8.2.

Dzisiaj coś w stylu „snapshot mode” można znaleźć w nowoczesnych kompaktach służących do zdjęć ulicznych, np. w Ricoh GRIII. Chodzi o maksymalne uproszczenie obsługi pozostawiając fotografowi jedynie kadrowanie i wciskanie spustu migawki.

Co jeszcze?

Z mało istotnych zmian – Leica M8.2 dostała nową, bardziej użyteczną ładowarkę baterii, a ramki w dalmierzu zostały skalibrowane dla bliższych odległości ułatwiając kadrowanie. Zmienił się materiał pokrywający tylny wyświetlacz – łatwo rysujący się plastik zastąpiło bardziej odporne, szafirowe szkło.

Pozostały za to wszystkie wady poprzednika. Mała matryca w formacie APS-H, wolne działanie, przekłamanie kolorów spowodowane zbyt cienkim filtrem redukującym podczerwień. Dla profesjonalnych fotografów, miłośników marki z Wezlar te wady były często nie do przeskoczenia. Japońscy producenci oferowali obiektywnie lepszy sprzęt za mniejsze pieniądze. W 2008 roku Nikon rozpoczął sprzedaż „pancernego” D3x, a także pełnokaltkowego D700. Mniej zamożni fotomatorzy chętnie kupowali popularny model D90. Canon również rozwijał linię reporterskich lustrzanek oferując kolejną odsłonę hitu – 5D. Pojawiały się nowe obiektywy, często jasne zoom-y oferujące szybkie silniki autofocusa i wbudowaną stabilizację. W takim otoczeniu rynkowym Leica mogła co najwyżej walczyć o przetrwanie, licząc na najbardziej oddanych, zamożnych fanów marki.

Przez pewien czas użytkownikom M8 oferowano możliwość fabrycznej modyfikacji do M8.2. Można było zanieść swój aparat do autoryzowanego sprzedawcy i za dopłatą był on wysyłany do fabryki w Niemczech, gdzie przechodził kompleksową przebudowę do standardu nowszej wersji. Była to ciekawa opcja, aczkolwiek niezbyt popularna biorąc pod uwagę cenę i zakres zmian.

Leica M8.2 dzisiaj

Czy warto dzisiaj zainteresować się zakupem Leiki M8.2? Jak najbardziej! Obecnie jest to wyjątkowy aparat, który może być ozdobą kolekcji, ale również ciekawym sprzętem do okazjonalnego fotografowania. Jeżeli tylko uda się znaleźć zadbany, sprawny egzemplarz, co ze względu na mały wolumen sprzedaży, nie jest łatwe.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments