Leica M4-P – najlepsza analogowa Leica?

Leica M4-P nie była aparatem przełomowym, czy wybitnie innowacyjnym. Ale przekonywała przemyślaną budową i solidnym wykonaniem.

Końcówka lat 70-tych należała zdecydowanie do lustrzanek, które coraz bardziej ułatwiały pracę fotografom. Rozwój elektroniki pozwolił na zastosowanie na szeroką skalę „bajerów” typu światłomierz, czy automatyczne przewijanie filmu. Wielkimi krokami nadchodziła era autofocusa, który Leica pokazała jako pierwsza w 1976 roku, ale nie była świadoma potencjału tego wynalazku, uważając go za coś zbędnego w profesjonalnej fotografii.

Czas tradycyjnych aparatów dalmierzowych przeminął, co widać było wyraźnie w wynikach sprzedaży. W cztery lata klientów znalazło 16.000 sztuk modelu M4-2, podczas gdy japońscy producenci sprzedawali taką ilość w miesiąc. Mimo to Leitz Wezlar podjął decyzję o wypuszczeniu kolejnej generacji modelu „M”.

Leica M4-P zadebiutowała w 1980 roku. Literka „P” w nazwie oznacza „Professional”. Największą innowacją było pojawienie się w układzie dalmierza dwóch nowych ramek dla ogniskowych: 28 i 75 mm. Łącznie aparat posiadał 3 pary ramek: 28-90, 35-135 i 50-75 mm. Razem z premierą M4-P zaplanowano wprowadzenie na rynek bardzo jasnych obiektywów: Summilux 75 mm f/1.4 oraz Noctilux 50 f/1. Były to konstrukcje o wyśrubowanych parametrach i nadzwyczajnej ostrości, które pomogły pozycjonować nowy korpus jako szybkie narzędzie fotoreporterskie, zdolne do pracy w każdych warunkach.

Patrząc na aparat widzimy podobieństwo do starego M3. Wymiary zewnętrzne są zbliżone, sposób obsługi również. Z przodu znalazł się sporej wielkości, kontrastowy napis „Leica M4-P”. Logo, w postaci czerwonej kropki powędrowało na bok korpusu i podczas pracy jest zakryte przez palce fotografa. Takie zmiany były podyktowane koniecznością ujednolicenia wyglądu z lustrzanką R4, która miała premierę w tym samym czasie.

Aparat do zadań specjalnych

Leica M4-P była reklamowana jako szybkie i niezawodne narzędzie dla profesjonalnych fotoreporterów, które może pracować w każdych warunkach atmosferycznych. Zalety aparatu były niezaprzeczalne: niewielkie wymiary, prosta obsługa, doskonała optyka i szybkie ostrzenie możliwe dzięki zastosowaniu jasnego układu wizjera o powiększeniu 0,72x. Pomyślano nawet o pasku, który został wykonany ze specjalnego, giętkiego materiału zachowującego właściwości w każdych warunkach pogodowych. Dzięki specjalnemu smarowaniu układu migawki aparat dawał radę nawet w mroźnym, arktycznym klimacie.

Ostatnia, w pełni mechaniczna Leica

M4-P nie posiada wbudowanego światłomierza. Konstrukcja jest w pełni mechaniczna, co z dzisiejszego punktu widzenia jest sporą zaletą. Brak elektroniki, to brak kosztownych i ciężkich do usunięcia usterek.

Jeżeli ktoś chce sobie usprawnić pracę z M4-P ma do dyspozycji dedykowane akcesoria w postaci nakładanego na sanki lampy błyskowej światłomierza Leicameter MR, oraz cichego winder-a M4-2. Taki zestaw, razem z obiektywem może ważyć nawet 1,5 kg.

Tanio już było

Leica M4-P była produkowana w latach 1980-1986 w kanadyjskiej fabryce, w Midland. Ostatnie sztuki opuściły bramy niemieckich zakładów w Wezlar. Staranność montażu, jak również jakość zastosowanych materiałów sprawiają, że nawet dzisiaj, po prawie 40 latach używane egzemplarze wyglądają nadzwyczaj dobrze. Całkowicie mechaniczna budowa sprzyja łatwemu serwisowaniu i utrzymywaniu aparatu w pełnej sprawności.

Przez wiele lat M4-P nosiła miano „taniej Leiki”. Ale w okolicach 2020 roku to się zmieniło i ceny poszły do góry. Obecnie, zadbany egzemplarz jest warty niewiele mniej niż np. M6, która ma już wbudowany światłomierz. Oferty sprzedaży można znaleźć nawet w Polsce. Warto poszukać w renomowanych komisach foto i oczywiście w Leica Store. Ceny wywoławcze przekraczają 10.000 zł. Jest to kwota, za którą spokojnie kupimy aparat od sprzedawcy z Niemiec, często z kompletem dokumentów i pudełkiem. Dlatego warto obserwować aukcje na Ebay, a także zaglądać na strony internetowe zagranicznych handlarzy, specjalizujących się w Leice.

Jak tym się robi zdjęcia?

Bardzo przyjemnie. Aparat jest bardzo wygodny i poręczny, mieści się w nawet niewielkiej torbie foto. Dużą zaletą jest możliwość podpięcia obiektywu o ogniskowej 28 mm. Uzyskujemy wtedy wygodny, szeroki kąt, który jest bardzo popularny wśród fotografów ulicznych. Zmiana filmu jest szybka i wygodna. Pokrętło przewijania, zmienione względem M3, jest dużo wygodniejsze w obsłudze.

Brakuje jedynie światłomierza. Robiąc zdjęcia trzeba się posiłkować aplikacją w telefonie lub zewnętrznym urządzeniem. Dobrym rozwiązaniem jest dokupienie niewielkiego światłomierza wsuwanego w sanki lampy błyskowej, np. Voigtlander VC Meter II. Oryginalny Leicameter MR można potraktować jako okaz kolekcjonerski. Po 30 latach od produkcji nie ma co liczyć na bezbłędne wskazywanie parametrów.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments