Street foto i Leica M
Podczas wiosennego wypadu na południe Niemiec miałem okazję fotografować swoją cyfrową Leicę M w środowisku, w którym czuje się najlepiej, czyli wśród ludzi. Poniżej garść moich przemyśleń na temat bardzo modnej w ostatnich czasach fotografii ulicznej.
Gdzie robić street foto?
Street foto, czyli fotografię uliczną robimy… na ulicy. Najlepiej wybrać się do centrum miasta w godzinach szczytu. Wtopić się w tłum ludzi, nie zwracając na siebie uwagi. Im więcej ludzi, tym lepiej. Aczkolwiek trzeba zadbać o to, żeby mieć trochę przestrzeni na „złapanie” kadru.
Doskonałym miejscem „polowań” są ulice handlowe, okolice najciekawszych atrakcji turystycznych, place, rynki miejskie, przystanki autobusowe, tramwajowe, podziemia metra, dworce kolejowe, okolice galerii handlowych.
Można być przez cały czas w ruchu, ale można też wybrać sobie jakieś ciekawe miejsce i „zasadzić się” na dobry kadr. Stanąć w mało rzucającym się w oczy miejscu i czekać na odpowiedni moment.
Poniżej kilka zasad, jak trzeba się przygotować do wyjścia na ulicę z aparatem:
- dyskretny wygląd. Normalne ubranie, jakiś plecak na plecach albo torba na ramię. Zwykła fryzura, czapka z daszkiem. Im mniej rzucamy się w oczy, tym lepiej.
- przewidywalne zachowanie. Najlepiej nie wykonywać gwałtownych ruchów, chodzić w normalnym tempie, wnikliwie obserwując otoczenie i przewidując kolejne kadry. Albo „ukryć się” w cieniu, w mało widocznym miejscu.
- spacerowanie w towarzystwie. Chodzenie z kimś pomaga pozostać niezauważonym.
- udawanie turysty. Wiadomo, turyści przeważnie chodzą i robią zdjęcia, nie ma w tym nic szczególnego.
Kiedy robić street foto?
Najlepiej w słoneczny dzień. Wtedy jesteśmy w stanie odpowiednio ustawić parametry aparatu (przymknięta przysłona, krótki czas naświetlania, wysokie ISO) i nie musimy się bać o to, że zdjęcia wyjdą poruszone. Latem w mieście jest dużo kontrastów, miejsc dobrze oświetlonych i zanurzonych w głębokim cieniu, co dodaje zdjęciom uroku.
Oczywiście można fotografować zimą, w deszczu i w nocy. Nie ma sztywnych reguł, ale odnosząc się do pierwszej części wpisu – najlepiej wtopić się w tłum, a tłum pojawia się podczas ładnej, słonecznej pogody.
Czym robić street foto?
Fotografować można wszystkim – od telefonu do profesjonalnej lustrzanki. Jednak jest kilka cech sprzętu, które są szczególnie ważne przy tego typu fotografii:
- niewielkie wymiary. Im mniejszy sprzęt, tym bardziej dyskretny, mniej zwraca na siebie uwagę. Tym bardziej, że musi być przez cały czas na wierzchu, gotowy „do akcji”.
- obiektyw stałogoniskowy: 28-50 mm. Nie ma czasu na kręcenie zoom-em, trzeba zdać się na intuicję i przede wszystkim szybko reagować. Jaka ogniskowa będzie najlepsza? To zależy od indywidualnych preferencji. Dla mnie klasyczne 50 mm jest super, aczkolwiek wygodniej używa się szerszych kątów, chociażby ze względu na sterowanie głębią ostrości i czasem naświetlania.
- cicha migawka. Żeby nikt się nie zorientował, że zdjęcie zostało zrobione.
- niewielka waga. Im lżejszy aparat, tym mniej będziemy zmęczeni po kilkugodzinnym fotografowaniu.
- dobra ergonomia obsługi. Bardzo ważne jest, żeby móc obsługiwać korpus jedną ręką, będąc gotowym do wykonania zdjęcia w każdym momencie.
Biorąc pod uwagę powyższe cechy idealnego aparatu do street foto, można śmiało wykluczyć duże lustrzanki i bezlusterkowce z obiektywami typu zoom, czy bardzo jasnymi i dużymi stałkami. Niezbyt wygodnie pracuje się również telefonem.
Moim zdaniem najciekawszą propozycją będzie mały kompakt pokroju Ricoh GR / Fuji X100, ewentualnie niewielki bezlusterkowiec z małą stałką lub … oczywiście Leica M lub Q.
Jak robić street foto?
Jest kilka uniwersalnych zasad, jak należy ustawić aparat do street foto:
- szeroka ogniskowa: 28-50 mm. Jaką ogniskową wybrać? To zależy od osobistych preferencji. Ricoh GR w wersji III oferuje dwa warianty 28 i 40 mm. Leica Q ma obiektyw 28 mm, ale z możliwością elektronicznego crop-a do 35 i 50 mm. W przypadku bezlustrkowców, czy Leiki M mamy ułatwione zadanie, bo możemy zapiąć taki obiektyw, który nam odpowiada, Dla mnie jest to 50 mm.
- mocno przymknięta przysłona – f/11-16. Im bardziej przymkniemy przysłonę, tym większa będzie głębia ostrości. Czyli mówiąc prostym językiem – więcej elementów w kadrze będzie ostrych.
- krótki czas naświetlania: 1/1000 sek. Najlepiej ustawić sobie na stałe krótki czas naświetlania, najwyżej 1/1000 sekundy. Żeby „zamrozić” ruch przechodniów.
- wysokie ISO: od 1000 w górę. Jeżeli przymkniemy mocno przysłonę i skrócimy czas, to jak wiadomo, będziemy musieli zastosować wysokie ISO. W praktyce czułość robocza będzie wynosiła przynajmniej 1000, ale w ciemniejszych miejscach może być znacznie wyższa.
- szybka praca. Aparat powinien mieć szybką reakcję na wciśnięcie spustu migawki.
Jak robić street foto Leiką M?
No dobrze, pora na konkrety. Jak ustawiłem aparat przed wyjściem na ulicę?
- obiektyw: Summilux 50 mm
- przysłona: f/11, czasem zmieniałem na f/16
- migawka: 1/1000 sek
- ISO: automatyczne
- ostrość: ustawiona strefowo, „na oko”
- kadrowanie: „z biodra”
Czy jestem zadowolony z efektów? Tak, aczkolwiek głębia ostrości mogłaby być większa. Spora część zdjęć wyszła nieostra, dlatego następnym razem zastosuję szerszą ogniskową, pewnie będzie to 35 mm. Na zdjęciach wyszło duże ziarno spowodowane znacznym podbiciem ISO. Dyskretne kadrowanie bez patrzenia w wizjer wymaga wprawy. Czasem można „uciąć komuś głowę”, czasem nogi. Czasem po prostu nie trafia się z kadrem, za późno wciska spust migawki. Na kilkaset zdjęć niewiele nadaje się do prezentacji, ale takie są uroki street foto.
Dlaczego robić street foto?
Bo to doskonała zabawa. Zdjęcia robimy na wyczucie, nie ma czasu na precyzyjne kadrowanie, czy ustawianie wszystkich parametrów w aparacie. Liczy się dobre oko, intuicja, refleks. Efekty są nieprzewidywalne.
Czasem można wrócić do domu z kolekcją ciekawych kadrów, czasem po całym dniu chodzenia i pstrykania zdjęć na karcie pamięci nie mamy nic konkretnego. Ten element zaskoczenia jest moim zdaniem najważniejszą cechą fotografii ulicznej. Przychodząc do domu, zasiadając przed ekranem komputera często można trafić na coś naprawdę ciekawego.
I tego właśnie życzę wszystkim ulicznym fotografom!
Dzięki za poradnik. Może się w końcu odważę wyjść do ludzi „na streeta”. Mam jakieś opory, może też nie czuję klimatu.
Zawsze warto wychodzić ze swojej strefy komfortu 🙂 Mi się fajnie robi takie zdjęcia … w Niemczech.
Wiesz, introwertykowi jest ciężko wychodzić ze swojej strefy komfortu. To nie jest takie proste.