Wakacje w Hiszpanii – jaki sprzęt wziąłem ze sobą i czy żałuję?
Wakacje to bardzo ważny czas dla każdego fotografa. Zmiana lokalizacji połączona z wypoczynkiem, oderwaniem się od codziennych obowiązków stwarza przestrzeń dla kreatywnych kadrów. Ja w tym roku odwiedziłem Malagę (Hiszpania). Przed wyjazdem oczywiście miałem duży dylemat, co wziąć ze sobą do plecaka foto.
Po pierwsze – kupiłem nowy plecak: Lowepro Flipside BP 300 AW III
Lowepro robi najlepsze torby i plecaki fotograficzne na świecie. Taki będzie tytuł jednego z kolejnych wpisów. Zamierzam pociągnąć ten wątek posługując się konkretnymi przykładami. Ale kilka drobnych szczegółów mogę Wam zdradzić już teraz. Kilkanaście lat temu, gdy biegałem po Łodzi z Nikonem D90 + 18-55 kupiłem pierwszą, „poważną” torbę – Lowepro Classified 250 AW. Jest to cholernie dobrze wykonany i praktyczny kawałek torby na sprzęt. Mam ją do dziś. Wszystkie szwy są na swoim miejscu, wszystkie ekspresy chodzą idealnie, wygląda jak nowa. Chociaż niejeden deszczowy wypad w góry ma na swoim koncie. Później kupiłem plecak Lowepro i kolejną torbę. Ale w pewnym momencie zacząłem „zdradzać” Lowepro. Kupiłem torbę na co dzień – Peak Design Everyday Messenger 13L v2 oraz mniejszą – Sling 3L. Jako podstawowy plecak służy mi Wandrd Prvke 31.
Teraz, na bazie doświadczeń z produktami innych firm wróciłem do korzeni i kupiłem nowy plecak – Lowepro Flipside 400 AW III. W promocji za granicą kosztował 60% polskiej ceny. Zaryzykowałem zakup przez Internet i się nie zawiodłem. Ergonomia, jakość wykonania, wygoda – na najwyższym poziomie. Napiszę oddzielną recenzję tego plecaka.
Leica czy Sony?
Tak się szczęśliwie składa, że mam w swojej kolekcji kilka analogowych i cyfrowych aparatów Leica M + zestaw obiektywów. W tym moją „świętą trójcę”: 28, 50 i 90 mm. Super zestaw na podróże małe i duże. Lekki, w miarę niewielki, kompaktowy. Kiedy planuję jakąś wycieczkę, nie zastanawiam się za długo. Pakuję M10, może do tego drugie body – jakiegoś analoga i dwa, może 3 niewielkie obiektywy do tego.
Ale tym razem postawiłem na Sony. Stwierdziłem, że muszę „odpocząć” od Leiki. Poczuć, jak robi się zdjęcia innym sprzętem. Dlatego do plecaka Lowepro trafiło Sony a7 IV, które pracuje u mnie jako kamera filmowa. Do tego dwie lekkie stałki: 24 mm f/2.8 G i 40 mm f/2.5 G. Oraz dwa nieco większe zoom-y: 16-35 PZ f/4 G i teleobiektyw: 70-200 f/2.8 GM II. Stwierdziłem, że dobrze będzie zabrać do plecaka zapasowe body. Nie mam drugiej A7-ki, więc do robienia zdjęć zaprzągłem drugą kamerę – Sony FX3. Jak robi się zdjęcia sprzętem, który został stworzony typowo do filmowania? Podzielę się z Wami wnioskami w jednym z kolejnych wpisów.
Co mi się przydało na wyjeździe?
Sony A7 IV to aparat optymalny. Jak dla mnie, nie ma żadnych wad. Można na siłę przyczepić się do tego czy owego, ale prawda jest taka, że jest to jeden z najlepszych sprzętów foto na świecie. Oczywiście odnosząc się do ceny, która jest akceptowalna zarówno dla profesjonalisty, jak i bardziej ambitnego amatora. Pracując tym sprzętem, czy to hobbystycznie, czy komercyjnie, nie mam uczucia, że czegoś mi brakuje. To sprzęt kompletny i pokazał swoją użyteczność na ulicach Malagi.
Dwie małe stałki – idealny zestaw na wycieczki i na ulicę. Do widoczków, architektury i portretów. Szybkie, lekkie, małe i dyskretne. Jak dla mnie nowa linia Sony, zawierająca 3 propozycje – 24 mm f/2.8, 40 mm f/2.5 i 50 mm f/2.5 jest rewelacyjna. Na początku podchodziłem do tych obiektywów jak „pies do jeża”. Zadawałem pytanie – po co to komu? Mamy przecież w systemie Sony masę ciekawych szkieł, z dużo lepszym światłem. Są GMaster’y o najwyższych parametrach, dające idealny obrazek. O producentach niezależnych (Sigma, Tamron) nawet nie wspomnę. Ale w upalne dni, kiedy temperatura mocno dokucza i trzeba iść w pełnym Słońcu pod górę, mała stałka i w miarę lekki obiektyw to skarb. Myślę, że doceniam te obiektywy mając spory staż pracy z Leiką M.
Co do zoom-ów: 70-200 f/2.8 GM II właściwie mogłoby zostać w domu. Pomimo, że Sony odchudziło znacznie konstrukcję swojego flagowego tele, to jednak spore wymiary i dodatkowy kilogram w plecaku robią swoje. Do tego, muszę przyznać, nie złapałem żadnego kreatywnego kadru mając w ręku 70-200. Na ulicę to się nie nadaje. Za bardzo rzuca się w oczy. Na moim wyjeździe ten obiektyw sprawdził się jedynie do wykonania zdjęć z punktów widokowych.
Sony PZ 16-35 mm f/4 G to w miarę świeży, lekki szeroki zoom, który zadowoli filmowców i fotografów. Jego recenzja jest już na blogu, zachęcam do lektury. Doceniam największą zaletę tego instrumentu optycznego, a właściwie optyczno-elektronicznego: niską masę. I oczywiście niewielkie wymiary. Od czasów Nikkora 16-35 mm f/4 świat zrobił duży krok naprzód. Sony udowodniło, że można przyzwoity obrazek wygenerować za pomocą bardziej kompaktowego sprzętu. W rezultacie można chodzić po mieście cały dzień, mając powieszony na szyi zestaw: A7 IV + 16-35 PZ i się nie umęczyć.
Ale w mojej fotografii, zoom-y są mniej użyteczne niż stałki. Dlatego 16-35 mm może być spokojnie zastąpione przez 24 mm. A 70-200 może się kurzyć na półce w domu, przydając się raz na jakiś czas.
Pozostaje jeszcze kwestia Sony FX3. Zamierzam temu tematowi poświęcić nieco więcej uwagi. Na razie wspomnę tyle, że można tym robić zdjęcia, ale trzeba pamiętać o ograniczeniu w postaci braku migawki mechanicznej. Ergonomia jest w miarę OK, wymiary i waga też. Świetne są kolory. Inne, niż w przypadku A7 IV. I to jest ciekawe.
Podsumowując
Jak zwykle zabrałem ze sobą trochę za dużo. Plecak był ciężki i może nie byłoby to dużym problemem, gdyby nie wysokie temperatury dające się mocno we znaki. Lubię lato, ale jeżeli jest prawie 40 stopni i ani jednej chmurki na niebie, to zaczynam wchodzić w tryb „czuwania”, nie mając za bardzo ochoty wyciągać sprzętu z plecaka i fotografować.