Leica M11 – moje przemyślenia po premierze

13 stycznia 2022 Leica oficjalnie zaprezentowała model M11 – kolejne wcielenie legendarnego aparatu. Ile zostało Leiki M w Leice M, po prawie 70 latach od wypuszczenia pierwszej M3?

Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie premiera nowego modelu M11. Jest to rozprawa teoretyczna. Nie miałem (jeszcze) styczności organoleptycznej z najnowszym dzieckiem Leiki. Ale uważnie prześledziłem specyfikację i przyjrzałem się zmianom. I jako wieloletni użytkownik systemu „M”, postanowiłem podzielić się swoimi przemyśleniami.

Wygląd zewnętrzny

Wygląd nie uległ zmianie względem poprzednika – modelu M10. I bardzo dobrze. Z przodu jest prawie tak samo, jak było i ciężko zauważyć różnicę. Z tyłu zostały 3 przyciski przy ekranie – wygląda to bardzo dobrze. Teraz otacza je okleina, a nie plastikowa ramka. Taki zabieg, według mnie, dodaje szlachetności i podkreśla ekskluzywny styl M11. Jestem pod wrażeniem!

Fot.: materiały prasowe Leica

Aluminiowa obudowa wersji czarnej

Nowa Leica M11 jest dostępna w wersji srebrnej i czarnej. Przy czym od teraz, płytka górna wersji czarnej jest wykonana z aluminium, a wersji srebrnej z mosiądzu. Z tego faktu wynika różnica w wadze korpusów. Leica chwali się, że czarne body jest 20% lżejsze i zasadniczo jest to dobra informacja, ale… Ale aluminium nie będzie się tak ładnie wycierać jak mosiądz. W starszych generacjach „M”, po latach intensywnej eksploatacji, wycierająca się farba odkrywała szlachetne, mosiężne podłoże. W czarnej wersji M11, po zejściu farby z korpusu, zobaczymy kolor srebrny – charakterystyczny dla aluminium. Szkoda.

Fot.: materiały prasowe Leica

Przyciski funkcyjne

Minimalistyczny wygląd pozostał, ale udało się wkomponować aż 3 przyciski funkcyjne. Co prawda zaletą każdej generacji „M” była prostota obsługi, ale programowalnych przycisków nigdy nie za wiele. Zmiana zdecydowanie na plus.

Fot.: materiały prasowe Leica

Brak dolnej płytki

To jest zasadnicza zmiana w M11 i budzi u mnie mieszane uczucia. Teraz bateria wysuwa się z body tak, jak ma to miejsce w modelach Q czy SL. Ja wiem, że ta płytka była „upierdliwa” w obsłudze, i jej obecność była zbędna w przypadku cyfrowych body. Ale niewątpliwie był to bardzo charakterystyczny i niepowtarzalny element, mocno nawiązujący do historii linii modelowej „M”. Mimo wszystko, dla mnie zmiana na „minus”.

Dotykowy ekran

Tego typu rozwiązania nie wpływają na charakter aparatu, a znacząco poprawiają użyteczność. Nowy ekran, szybki i responsywny, znacząco ułatwia obsługę i podnosi komfort robienia zdjęć. Super!

Nowe menu

Z oceną zmian wstrzymuję się do momentu, w którym będę miał okazję „pobawić się” nowym korpusem. Ale najpierwszy rzut oka zmieniony interface menu wygląda zachęcająco.

Nowa bateria i port USB-C

Leica poszła z duchem czasu i umieściła na spodzie korpusu uniwersalny port USB w najnowszym standardzie „C”. Fajnie, bo takie rozwiązanie, umożliwi ładowanie baterii nawet z gniazdka samochodowego, a także, np. zgrywanie zdjęć z karty pamięci, czy pamięci wbudowanej.

W związku z faktem pozbycia się dolnej płytki, pojawiła się nowa bateria, której dolna część stanowi część obudowy korpusu. Czyli mamy znów nową baterię. Prezentując model M8 pojawił się pierwszy typ baterii, który został taki sam dla M9. I to było dobre. Prezentując M typ 240 baterię zmieniono. Kolejna zmiana baterii miała miejsce wraz z prezentacją M10. I teraz M11 ma znów inną baterię. Szkoda, że co generację, zmienia się bateria. Wydaje mi się, że Leica powinna tu wypracować jakiś jeden standard. Bo mając 4 różne cyfrowe korpusy wychodzi na to, że musimy mieć 4 typy baterii, czyli też 4 ładowarki, itd.

Większa matryca – 60 Mpx

Czy była potrzebna? Moim zdaniem nie. Mi wystarcza nadal 10 Mpx w Leice M8. A 24 Mpx zastosowane w M typ 240 to już luksus. No ale trzeba czymś zachęcić klientów do wymiany korpusu na nowszy, a większa ilość pikseli ładnie prezentuje się w folderze reklamowym. Generalnie oceniam tą zmianę na plus. Mając większy obraz (9528 x 6328 px), możemy bardziej poszaleć przy obróbce, czy np. przycinając zdjęcia w postprodukcji. Optyka Leiki M należy do najlepszych na świecie, więc tutaj mam pełne przekonanie, że nawet stare obiektywy dadzą radę „obsłużyć” tak napakowaną pikselami matrycę.

Do tego mamy ciekawe tryby zapisu pliku z rozdzielczością 36 i 18 Mpx. Przy czym obraz jest zaczytywany z całego sensora, nie jest to tzw. „crop”. Do tego, ustawiając opcję 36 Mpx zyskujemy nieco na rozpiętości tonalnej. Super! Można robić zdjęcia w pełnej rozdzielczości, ale nie trzeba. Jak dla mnie, genialne rozwiązanie.

Obniżono minimalną wartość ISO do 64. Ilość szumów przy większych czułościach również uległa zmniejszeniu.

Wbudowana pamięć 64 GB

Dobrze, że jest. Ale biorąc pod uwagę cenę nowoczesnych kart SD, nie jest potrzebna. Jest to potrzebny dodatek dla „zapominalskich”, którzy na szybko pakują body do torby foto nie sprawdzając, czy karta napewno jest w środku. A nie została przypadkiem w czytniku, w komputerze. 64 GB wystarczą do zapisu 320 zdjęć. Aż za dużo. Powinien być zapas na 36 klatek 🙂 To jest dobry pomysł na serię limitowaną – „Analog Edition”. Zamiast 64 GB pamięci powinno być 8.

Elektroniczna migawka

Jedna z ciekawszych zmian i moim zdaniem bardzo użyteczna. Do tej pory mieliśmy do dyspozycji tradycyjną migawkę mechaniczną z najkrótszym czasem 1/4000 sek. W słoneczny dzień, po zapięciu jasnego obiektywu, bywało ciężko. Teraz można przełączyć opcję w aparacie, żeby skorzystać z krótszych czasów, do 1/16000 sek. Pomijam fakt, że elektroniczna migawka nie hałasuje.

WLAN / Bluetooth / GPS

Pełna łączność z urządzeniami zewnętrznymi stała się już standardem i pomimo surowego charakteru linii „M”, producent poszedł z duchem czasów i usprawnił jakość integracji z cyfrowym otoczeniem.

Fot.: materiały prasowe Leica

Nowy EVF

Ciekawie wyglądający, kwadratowy wizjer elektroniczny wpina się w sanki lampy błyskowej. Dokładnie tak, jak do tej pory. Ma rozdzielczość 3,7 miliona punktów i lepiej prezentuje się z M11. Co ciekawe, EVF poprzedniej generacji, pasujący do M10 będzie można stosować również z nowym korpusem.

Nowe pudełko

W Internecie nikt o tym nie wspomina, ale Leica zmieniła sposób pakowania. Do tej pory było stosowane srebrne pudełko otwierające się na boki. A w nim czarna „szafka” z szufladami i dodatkowym pudełkiem na górze, gdzie znajdował się korpus. Zostało to zamienione na piankowy wypełniacz. Ja wiem, że pudełko zdjęć nie robi. Ale sam fakt wyjmowania korpusu z opakowania zawsze robił na mnie niesamowite wrażenie. Gąbczasta wytłoczka nie będzie generowała takiego efektu. Zmiana na minus.

Podsumowując

Poniżej moje subiektywne zestawienie zmian, jakie zaszły w M11:

+ wygląd i ergonomia
+ nowa matryca
+ minimalne ISO 64
+ możliwość wyboru rozdzielczości plików DNG/JPEG
+ migawka elektroniczna
+ WLAN / Bluetooth / GPS / USB-C
+ wbudowana pamięć 64 GB

– brak dolnej płytki
– nowa bateria
– nowe pudełko z piankową wytłoczką zamiast „szufladek”
– wersja czarna z górną aluminiową pokrywą (zamiast mosiądzu)

Plusów jak dla mnie, jest więcej niż minusów. Wygląda na to, że Leica po raz kolejny zrobiła kawał solidnej roboty, prezentując unowocześnioną „M-kę” i jednocześnie zachowując jej klasyczny charakter.

M11 zapowiada się rewelacyjnie, czego oczywiście nie można powiedzieć o cenie. ponad 40.000 zł na starcie, to sporo. Także kończąc ten wpis, ładuję świeżą rolkę Kodaka Gold-a do swojej M5 i idę zrobić trochę zdjęć. Dokładnie 36 sztuk.

Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Riccardo
Riccardo
2 lat temu

Mi się podoba, trzeba się rozwijać, zachowując korzenie. Z tego co zrozumiałem z artykułów, ekran ma mieć stabilizację (a dokładnie obraz przez niego wyświetlany) – przyda się do ostrzenia przez niego.
Dodatkowo migawka otwiera się po włączeniu aparatu i pomiar światła realizowany jest przez matrycę. Pewnie dzięki temu będą dostępne różne rodzaje pomiarów. Natomiast na prezentacji na reddot wyraźnie pokazywali, że nie ma już klasycznego czujnika zbierającego z lamelek. Trochę szkoda, ale nie traktowałbym tego jako wadę.
Swoją drogą jakieś powiadomienia o odpowiedziach byś włączył 🙂

Riccardo
Riccardo
2 lat temu
Reply to  admin

M11 za 10 lat też będzie już poprzednim modelem, a może nawet starym 😉

Riccardo
Riccardo
2 lat temu
Reply to  admin

Ad 1 – zgadzam się. Jedyny postęp to tylko coraz lepsze wyższe ISO, chociaż muszę przyznać, że między np Sony A7 III i IV nie widzę jakiejś przepaści. Do tego dokładanie pierdyliarda wodotrysków, które wg opinii na forach czy grupach internetowych są niezbędne do zrobienia zdjęcia w ogóle. Trochę szkoda, bo potem początkujący myślą, że musza mieć najnowsza puszkę. Na szczęście my wiemy, że stare Leici robią świetne foty 😉
Ad 2 – pomyślałem podobnie, z tym, że ja pewnie za 10 lat. Jak wyjdzie M12 😃