Baja Borne Sulinowo 2023 – rajd terenowy w obiektywie Sony 70-200 mm f/2.8 GM2
Sony A7 IV + 70-200 f/2.8, surowy krajobraz wojskowego poligonu i rajdowe samochody, pokonujące trudny teren w zawrotnym tempie. Brzmi jak zapowiedź ciekawie spędzonego weekendu.
Rajd Baja Borne Sulinowo to druga eliminacja pucharu rajdów terenowych. Poprzednia, rozegrana na poligonie w Drawsku Pomorskim, padła łupem duetu Krzysztof Hołowczyc / Łukasz Kurzeja. Kolejna edycja, również odbyła się na poligonie, tym razem zlokalizowanym nieco bardziej na zachód. I znów na najwyższym stopniu podium stanął doświadczony duet: Hołowczyc / Kurzeja.
Dzika przyroda, trudno dostępne drogi, leśne dukty rozjeżdżone przez ciężki sprzęt wojskowy – tak w skrócie można scharakteryzować krajobraz rajdu. W takich warunkach, nie bez znaczenia pozostaje pogoda. W tym roku ciepła, słoneczna. Co oznacza w skrócie kłęby gęstego pyłu, wydobywającego się spod opon ścigających się pojazdów.
Rajdy to idealne środowisko dla 70-200 GM2. Uszczelniana konstrukcja i ogniskowanie wewnętrze sprawiają, że kurz i pył nie są groźne, tak samo jak błoto i woda podczas deszczowej pogody. Silnik liniowy, zastosowany w najnowszym teleobiektywie Sony, działa piekielnie szybko i idealnie zgrywa się z body A7 mk IV. Tutaj ciężko się do czegoś przyczepić. Łatwość, z jaką fotografuje się szybko przemieszczające się pojazdy, jest imponująca. Po jakimś czasie robienie zdjęć staje się po prostu… nudne. Bo każde zdjęcie okazuje się idealnie ostre.
Po kilku godzinach poruszania się w terenie kluczowa staje się niska masa zestawu body + obiektyw. W takich chwilach doceniam, że japońscy konstruktorzy zmniejszyli znacznie wagę flagowego tele. Z 1500 g zeszli do ok. 1000 g. To jest pół kilograma mniej do noszenia. Dla mnie to najbardziej istotna zmiana względem 70-200 GM1.
Po całym dniu w kurzu i pyle wracam do hotelu. Biorę prysznic. Spłukuję z siebie tonę drobnego piasku. Ciuchy nadają się tylko do prania. Mój zestaw fotograficzny, pod wpływem poligonowego pyłu, również zmienił kolor. Gruszka, miękka szmatka i trochę cierpliwości – tyle jest potrzebne, żeby doprowadzić sprzęt do stanu wyjściowego.
Nawet, gdybym bardzo chciał, to nie mogę znaleźć żadnych wad Sony A7 IV z podpiętym 70-200 mm f/2.8 GM2. Ten zestaw jest po prostu idealny. Tak idealny, że po powrocie do domu z chęcią sięgam o Leikę M, żeby przypomnieć sobie, na czym polega prawdziwa „walka” ze sprzętem.